Jest niedzielny poranek. Zza okna przez firankę przebija się leniwie słońce, na podłodze wygrzewa się nie mniej leniwy pies, w planach nie masz nic specjalnego, a telewizja nie kusi niczym, bez czego się nie obejdziesz. Masz ochotę na lekką przekąskę, ale przypominasz sobie, że nie jadasz mięsa! Odpadają więc tłuste euro-kąski. Nie jadasz też produktów mlecznych – nici z długich przygód i bogatych w fabułę ameri-trashy. Co zostaje? W 100% naturalne, bezglutenowe i niskowęglowodanowe warzywa oraz zioła i… apetyczne kwiaty.
Nie jest łatwo znaleźć grę, która byłaby jednocześnie ładna, stosunkowo łatwa, relatywnie szybka i nieodparcie wegańska. Znaleźć trzy takie gry – to zakrawa na wysokozwitaminizowany cud. A jednak, cud ten zdarzył się dzięki Pencil First Games i ich jarskiej trylogii. Delicious, Floriferous i Herbaceous (w Polsce wydane jako Niezłe Ziółka przez wydawnictwo Granna) to trzy pozycje o zbliżonym DNA, podobnej szacie graficznej i identycznym rozmiarze pudełek. Czy to ta sama gra w trzech wcieleniach? Czy to trzy wariacje na temat tej samej zieleniny? A może to trzy zupełnie odmienne smaki, połączone sporą dawką życiodajnego chlorofilu?
W poszukiwaniu dobrego zioła
Nie pamiętam dokładnie, gdzie trafiłem na Herbaceous, ale ziołowa gorączka chwyciła mnie niemal od razu. Coś po prostu kliknęło: ciesząca oko oprawa, pozornie relaksujący gameplay, kompaktowy rozmiar… czułem, że muszę to mieć i tyle, czasami to się po prostu czuje w kościach i w łodygach. Szybko znalazłem grę na Amazon.pl i już niemal, niemal ją kupiłem – ale coś mnie tknęło. Po paru minutach wiedziałem już, że grę wydano w Polsce, a po kilku kolejnych byłem pewien, że pojawiła się i zniknęła – w sklepach pozostały jedynie produkty-widma, na rynku wtórnym nie było ani kopii.
Musiałem podejść do sprawy inną metodą.
Zrobiłem więc to, co każdy dobry recenzent by zrobił – uderzyłem do źródła. Kilka tygodni po kontakcie z wydawcą miałem na swoim biurku nie tylko Herbaceous, ale też jej dwie zielone siostry. Weźcie swoje ogrodowe sekatory i motyczki – zapolujmy na rośliny!
Zielono mi
Na pierwszy rzut oka, mamy do czynienia z trzema bliźniaczo podobnymi produktami. Ten sam rozmiar pudełek, ten sam styl ilustracji, roślinna tematyka, a nawet skład osobowy i czas rozgrywki. I owszem, trudno nie odmówić grom elementów wspólnych, ale zasadniczo są to trzy zupełnie inne ogrody – można jednak przyjąć, że jeśli spodoba Ci się jedna, polubisz też pozostałe. Oto zgrabne i zwiewne podsumowanie mechanik, które znajdziesz w każdym z pudełek – i powodów, dla których warto się w nich zabujać!
Delicious – pudełko przepyszne
W przeciwieństwie do dwóch koleżanek, Delicious to nie gra karciana sensu stricto – to flip-and-write, czyli połączenie kart i arkuszy do zapisywania wyników.
W Delicious będziemy sadzić rozmaite warzywa i owoce w naszym… „ogródku”. Piszę „ogródku”, bo nasze grządki nie przebiegają w gruncie, tylko w kilku skrzynkach, taczce, teczce, emaliowanej wannie i… kilku gumowych kaloszach.
Podczas każdej z rund będziemy odkrywać dwie karty, ułożone jedna pod drugą, oraz dwa żetony na tychże kartach. Karty przedstawiają warzywa, które możemy umieścić w naszych pojemnikach, żetony zaś zawierają owoce i narzędzia. Każda z przestrzeni, w których operujemy, rządzi się swoimi prawami. W taczce warzywa nie mogą się powtarzać, w kaloszach zasadzimy dwie pary identycznych warzyw, w wannie trzy pary, a w teczce możemy zasadzić dosłownie cokolwiek. Owoce zaś sadzimy w zbiorczej skrzynce, w której jednak pola różnią się kształtem – kształt na karcie powie nam, gdzie zasadzimy owoc widoczny na żetonie. Żetony z narzędziami pozwolą nam zaś zignorować reguły sadzenia panujące w kontenerach i umieścić warzywa tam, gdzie normalnie by nie pasowały.
Podczas każdej z 12 rund możemy dokonywać zasadzeń zgodnie z dostępnymi dla nas opcjami, widocznymi na drugim, mniejszym arkuszu. Możemy zasadzić jedną kartę zgodnie z jej pozycją (górną kartę sadzimy w górnych naczyniach, dolną w dolnych), możemy zasadzić obie karty zgodnie z pozycjami, a także możemy je mieszać. Każdą z tych opcji możemy jednak wykorzystać określoną liczbę razy – i tu kryje się dyskretny terror warzywnego ogródka.
Warzywa dla orłów
W zielonych bulwach i korzeniach nie ma nic przerażającego, jednak nasze opcje co rundę boleśnie się kurczą. Sadzenie „mieszane”, gdzie sami decydujemy, które warzywo idzie na górę, a które na dół, kończą się podejrzanie szybko i zostajemy skazani na opcje mniej elastyczne. Z czasem, każde zasadzenie staje się przykrym przymusem, gumowe kalosze zaczynają przyprawiać nas o klaustrofobię, a kolejne marchewki i brokuły przechodzą nam koło nosa, bo nie mamy gdzie ich zasadzić…
Warzywa są z początku naprawdę niepozorne, ale Delicious to gra ostrego planowania – tu nie ma miejsca na zmarnowanie choćy jednej pieczarki czy arbuza. Absolutna dyscyplina i chłodna kalkulacja pomogą nam nie tylko przetrwać napływ kolejnych warzyw, ale też obsadzić grządkowy front na tyle skutecznie, by wyeliminować wszystkie szkodniki. Tzn. wszystkich przeciwników. I nie wyeliminować, tylko przegonić punktowo. Wiecie, o co chodzi…
Floriferous – pudełko pełne kwiatów
Z grządek przenosimy się na kwietne łąki, gdzie w spacerowym tempie, krok za krokiem, zbierzemy najpiękniejszy bukiet polnych kwiatów… i może zgarniemy jakiegoś ogrodowego krasnala.
Rozgrywka w Floriferous jest nieskomplikowana: w swoim ruchu przesuń swój pionek o jedno pole w prawo (w lewo w drugiej rundzie i znów w prawo w rundzie trzeciej), zabierając jedną z wolnych kart i dołączając ją do swojego zbioru. Karty zawierają pojedyncze kwiaty lub całe ich kompozycje, a mniejsze karty (które również można wybrać w swoim ruchu) oferują dodatkowe źródła punktowania: np. za kwiaty tego samego lub różnego koloru, za ikony owadów czy określony rodzaj kwiatów w naszej kolekcji.
Pod tym względem Floriferous trochę przypomina Point Salad – każdy ruch stawia przed graczami wybór, czy zbierać kwiaty, czy karty z punktacją. Odpowiedni balans jednych i drugich powinien zapewnić zwycięstwo, z kolei bogata kolekcja kwiatów jest niczym bez kart punktujących – a same karty punktujące nie są warte złamanego listka bez kart kwiatów. Dodatkowo, w każdej rozgrywce widoczne są trzy wspólne karty, które zawsze można zapunktować – im szybciej to zrobimy, tym większa będzie nagroda.
Kwiaty cięte
Floriferous nie wykazuje klaustrofobicznych tendencji znanych z Delicious – choć nie brak tu istotnych, kwiaciarnianych dylematów. Być czy mieć to dwa pytania, z których składa się każdy ruch. Wyważanie strategii między doborem „surowca”, a doborem punktacji jest tu równie ważne, co pilna obserwacja ruchów przeciwnika. Czasem podebranie korzystnej dla innego gracza karty będzie lepszym ruchem, niż zebranie kolejnego chabra czy maka, tak potrzebnego w naszym bukiecie.
Każda karta to inny typ i kolor kwiatu, do tego na niektórych występują również ikony owadów, które również można zbierać w zestawy i które posłużą nam do realizacji celów wspólnych. Bogactwo kart punktacji, zmieniających się co rundę sprawia, że ilość kombinacji tego, co na stole może się pojawić, przyprawia o kwietny zawrót głowy. Dodatkowej głębii strategii dodaje fakt, że kolejność ruchu wyznacza pozycja w kolumnie – zaczyna gracz będący najwyżej. Czy więc opłaca się wziąć gorszy tulipan, by w następnym ruchu zgarnąć upragnioną lilię? Wie tylko najlepszy kolekcjoner.
Gra posiada tryb zaawansowany (gdzie wspólne cele może osiągać tylko najszybszy z graczy, a nie każdy z nich w swoim tempie) oraz wariant solo (z gościnnym występem pierońskiego kruka), dla tych, których towarzystwo przy stole stresuje.
Herbaceous – pudełko zielne
No i jest i ona, upragniona, ziołowa mieszanka. Na Herbaceous czekałem najbardziej i to Herbaceous chyba najbardziej mi do gustu przypadło.
W swoim ruchu gracz dobiera kartę z zakrytej talii i decyduje, czy umieszcza ją w swoim ogródku (niedostępnym dla wścibskich i lepkich rąk przeciwników), czy w ogródku osiedlowym (gdzie każdy może ją sobie później przywłaszczyć). Następnie dobiera drugą kartę i umieszcza ją tam, gdzie nie umieścił pierwszej. Ten malutki element push your luck buduje tu całe napięcie i sprawia, że gra zamienia się w wielką grę w kurczaka. Kto spenia i jako pierwszy spienięży karty, by nie dać innym zarobić?
Dodać należy, że każdy ruch gracz zaczyna od pytania: czy punktuję (sadzę) jakieś karty? Punktować można w jednym z czterech zbiorników: misie, skrzynce, doniczkach lub szklanym słoju. Każdy z nich punktuje inaczej (mieszcząc różne rośliny, pary roślin lub dużą ilość jednej rośliny), każdy zapunktować można tylko raz w grze. A sadząc swoje punkty, możemy wykorzystać dowolną kombinację roślin ze swojego i wspólnego ogródka. Istnieje więc ciągła pokusa, żeby sprzątnąć co bardziej łakome kąski sprzed sensorycznie wyczulonych nosów innych graczy – ale sprzątnięcie ich zbyt wcześnie spowoduje niski wynik, a przegapienie odpowiedniego momentu może poskutkować wysokim wynikiem sąsiada. I jak tu sadzić, panie prezydencie?
Pyszny, ziołowy biszkopt
Mechanika push your luck jest jedną z moich ulubionych. Przeciwstawianie sobie własnej pazerności i ogólnoludzkiej roztropności w każdym kolejnym ruchu to dla mnie przepis na udany wieczór. Jeśli jeszcze doprawić to odrobiną czujnej obczajki co też robią przeciwnicy, a na koniec dosypać ciekawym aspektem decyzyjnym (o tym, czy punktować czy nie, decydujemy przed dobieraniem kart) i niewiedzą, co to za karta zaraz wyjdzie z talii – mamy tu aromatyczne danie, od którego nikt nie odejdzie głodny.
Trzy oblicza, jedna łodyga
Roślinny rodowód trzech prezentowanych dziś gier jest sprytnym zabiegiem projektowym. Kolorowe akwarele i rysunki cieszą oko i relaksują umysł, zgrabne pudełeczka dają się wszędzie zabrać, a widok ich trzech obok siebie sprawia, że trudno odmówić sobie kupienia całej kolekcji od razu. Zioła, polne kwiaty i apetyczne warzywa dają z kolei złudne poczucie, że to rodzinne gierki do wesołego pykania pomiędzy jedną popołudniową herbatką a drugą.
Jakkolwiek relaksujące nie byłyby ilustracje, to każda z tych gier oferuje łatwo wyczuwalne napięcie – zagadkę, z którą trzeba się zmierzyć, serię niełatwych decyzji, które należy podjąć, ryzyk i gwarantowanych zysków, które przyjdzie nam zbalansować. Naturalnie, nie mamy tu do czynienia z wielopoziomową strategią na miarę ciężkich eurogier – ale w każdym z jarskich pudełek znajdziemy sporo wyzwań i nieoczywistości, z którymi przyjemnie będzie nam się siłować. Nie tylko w niedziele.
Trzy drogi do weganizmu
Piękną rzeczą we wszystkich trzech grach jest próg wejścia. Wszystkie te gry da się wytłumaczyć w kilka minut – jedynie Delicious jest odrobinę bardziej wymagające, ze względu na krzyżujące się bonusy i nieoczywiste adnotacje. Jednak nawet w tym przypadku wystarczy dłuższa chwila, by oswoić się z pływem gry i złapać, o co w niej chodzi. I po tych krótkich wstępach przechodzimy do niedługich, bo ledwie dwudziestominutowych rozgrywek, które nie dłużą się i dają poczucie, że wypełnione są solidnym procesem myślowym. Cała trylogia wnosi dużo świeżości do „gatunku” gier małopudełkowych i robi dobry PR wszelkim karcianym roślinom – każda z tych gier jest ma w sobie coś, do czego chce się wracać. Każda intryguje i w swoim krótkim momencie w czasie daje graczom coś unikatowego: mały prezent prosto z serca Matki Ziemi.
Nie wiem, czy Granna wróci z dodrukiem Niezłych Ziółek i nie wiem, czy zdecyduje się wydać kolejne dwie pozycje, jako Niezłe Kwiatki i Uważne Warzywa – gdyby tak się nie stało, cała trylogia „ous” jest językowo niezależna i poza napisami na jednej karcie (w każdej z gier występuje pojedyncza bonusowa karta za spełnienie określonego warunku) nie wymagają czytelności ani piśmienności w języku. Wystarczy drobna słabość do kuchni roślinnej, brak alergii na pyłki czy pszczeli jad, a także umiłowanie do ziołowych aromatów – pyszny, planszowy weganizm jest na wyciągnięcie ręki!
Gry dla 1-4 (lub 1-100 w przypadku Delicious) graczy w wieku od 8 lub 14 lat
Około 20 minut na partię
Zalety:
+ przystępne, czytelne i krótkie zasady
+ satysfakcjonujące decyzje w kompaktowej formie
+ szybkie, dynamiczne rozgrywki
+ łagodząca obyczaje oprawa graficzna
Złożoność gry
(4/10):









Oprawa wizualna
(8/10):









Ogólna ocena
(8/10):









Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
GamesFanatic for AI Gry planszowe, karciane, recenzje, felietony, nowości ze świata.











































