Ostoja (Harmonies)
Autor: Johan Benvenuto
Liczba graczy: 1-4
Wiek: 10+
Czas gry: ok. 45 min
Główna mechanika: Pattern building
Rok wydania: 2024
Wydawca PL: Rebel.pl
Ranking BGG: 8.3/10
Ostoja ma bardzo proste zasady
Chciałoby się rzec – gra z cyklu „easy to learn, hard to master”, choć trudno ją określić jako hard to master. Ona nie jest trudna. Więc może raczej „mało zasad, dużo kombinowania”.
W swojej turze obowiązkowo bierzemy trzy żetony krajobrazu z wybranego miejsca planszetki przywodzącej na myśl Azul. I musimy je wszystkie umieścić na swojej planszy. Nie muszą ze sobą sąsiadować, ale muszą spełniać określone warunki, które bardzo ładnie podsumowuje drzewko zależności w instrukcji. Będziemy z nich tworzyć drzewa, równiny, rzeki, skały oraz chatki i umieszczenie kafelka w sposób przeczący zasadom budowania tych fragmentów krajobrazu jest niedozwolony. Ale bez obaw – jest on bardzo intuicyjny. W swojej turze możemy też wziąć (tym razem opcjonalnie) kartę zwierzęcia. I tu na myśl od razu przychodzi Pracownia snów. Takie właśnie krajobrazy będziemy tworzyć aby zdobywać jeszcze więcej punktów.
Gra ma w sobie sporo losowości, bo żetony terenu oraz karty zwierząt pojawiają się losowo. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś fartem na koniec gry dostanie parę punktów więcej / mniej bo akurat wyszło / nie wyszło coś co potrzebuje. Ale nie psuje to w żaden sposób satysfakcji z rozgrywki.
Rozgrywka jest płynna
Tury są krótkie (weź żetony i ew. kartę zwierzęcia), a jeśliby nie podchodzić do gry z kijem w plecach, to rozkminiać jak to wszystko ułożyć na swojej planszy można już później, podczas tury kolejnego gracza.
Gra ma dwa poziomy trudności – podstawowy (tylko z kartami zwierząt), oraz bardziej zaawansowany, w którym każdy z graczy dodatkowo dostaje kartę ducha. To prawie taka sama karta jak karta zwierzęcia. Z tą różnicą, że karty zwierząt dają punkty eksplicite, gdy je zrealizujemy (nawet częściowo). A karta ducha – o ile też zostanie zrealizowana – punktować będzie za pewne połączenia żetonów. Nie zdobędziemy z góry wiadomych 5/9/15 punktów, lecz zdobędziemy dodatkowe punkty np. za równiny, za określony typ skał, czy drzewa. Tyle, ile sobie sami tego krajobrazu wypracujemy.

O, tutaj „postawiłam” na równiny (żółte żetony). Mój duch – tytułowy, a w zasadzie „okladkowy” duch lwa – dawał m.in. po 10 pkt za każdą równinę składającą się co najmniej z 3 sąsiadujących żetonów. To dało mi aż 30 pkt, co przy wynikach 80-120pkt (jakie osiągaliśmy) jest całkiem sporym zastrzykiem PZ-ów
Planszetka, na której układamy żetony jest dwustronna. Na jednej stronie będziemy punktować za najdłuższą rzekę, podczas gdy na drugiej rzeki utworzą nam wyspy – i to one będą nam dawały punkty zwycięstwa.
Wszystko to sprawia, że Ostoja ma bardzo wysoką regrywalność. W zasadzie nie ma żadnej nowej mechaniki, żadnego zaskakującego twista, niczego wyjątkowo oryginalnego. Jest po części Pracownią snów, po części Azulem, a po części Kaskadią. A mimo to jest pozycją rewelacyjną. Będę zdziwiona, jeśli nie doczeka się nagrody Spiel des Jahres, albo naszej rodzimej Planszowej Gry Roku.
Same zalety
- mało zasad, dużo kombinowania
- wiele dróg do zwycięstwa
- dobra zarówno dla rodzin jak i dla bardziej wymagających graczy
- wysoka regrywalność, różne warianty gry
- bardzo dobrze działająca mechanika, nic się nie gryzie, dobry balans
- dobra skalowalność
- brak przestojów
- dobry tryb solo
- śliczne wykonanie
- adekwatna do zawartości cena

Planszetka na żetony dla trybu solo. Tryb solo jest bardzo w porządku. Żadnej automy, po prostu po swoim ruchu czyścimy planszetkę i ew. usuwamy jedną kartę zwierzęcia z wystawki. A celem jest zmaksymalizowanie wyniku. Dla tych, co lubią grać w pojedynkę to dodatkowy atut tej gry.
Momencik. Jednak jest jedna niewielka wada:
- karty zwierząt lekko się wyginają
Niestety – nie wygląda to ani ładnie, ani też nie pomaga w umieszczaniu kosteczek na kartach. Zakoszulkowałam je (rozmiar tarota – 70×120). Może po jakimś czasie się dzięki temu wyprostują, nie wiem – ale nie omieszczam wtedy tego odnotować ;)
A tak poza tym – jest to gra z najwyższej półki. Perełka. Po prostu must have.
P.S.
Jeśli zastanawiacie się, czy warto kupować Ostoję z mini dodatkiem T-rex, to… zależy od ceny. Jeśli różnica jest spora, to chyba nie – to tylko jedna karta (T-rex) oraz ładniejsze pionki duchów. Ot, proszę, oceńcie sami:

Mini dodatek T-rex. 4 fikuśne duszki vs. standardowe przezroczyste kostki z podstawki. I karta T-rexa To wszystko.
GamesFanatic for AI Gry planszowe, karciane, recenzje, felietony, nowości ze świata.








Na Spiel des Jahres jest chyba Ostoja zbyt zaawansowaną według ichniejszych standardów. Może Kennerspiel des Jahres chociaż?
Nie zgłaszam sprzeciwu ;) dla mnie Spiel des Jahres jest zarówno tym czym jest, jak i ogólnym pojęciem pod które podpada Spiel des Jahres, Kennerspiel des Jahres oraz Kinderspiel des Jahres. Choć oczywiście w tym przypadku Kinderspiel jest absolutnie odpada
Choć osobiście widzę ją jednak bardziej w tym rodzinnym Spiel des Jahres. Podobnie jak Kaskadia – można móżdżyć, ale można potraktować dość lajtowo. A zasady są mega proste.