Zakładam eurogrowe okulary i czas przypatrzeć się najnowszej produkcji Stefana Felda. Szczególnie, że po Notre Dame i In the Year of Dragon jestem jego zagorzałym fanem, i gdyby tylko istniała jakaś lotna bojówka pod wezwaniem Stefana Felda, bez wątpienia wykupiłbym w niej członkostwo. Tym razem z pod jego rąk wyszła gra The Name of the Rose, nawiązująca oczywiście do klasyki współczesnej beletrystyki, czyli do Imienia Róży Umberto Eco.
Skąd pomysł na grę? Feld, jak sam mówi, wziął udział w konkursie zorganizowanym przez Ravensburgera, w którym poszukiwano jak najlepsze planszówkowej adaptacji tej znanej książki i filmu. Ostatecznie to projekt twórcy Notre Dame okazał się najbardziej obiecujący i zdeklasował propozycje innych autorów.
Sama rozgrywka brzmi dość intrygująco. Każdy z graczy wciela się w tajemnicy w rolę jednego z mnichów, ale tak, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń innych graczy. Jednocześnie sam próbuje wydedukować, którzy mnisi sterowani są przez jakich graczy. Wszelkie postępy w śledztwie nagradzane są tzw. punktami podejrzeń. Rozgrywka opiera się na umiejętnym blefowaniu, spekulowaniu, z minimalnym czynnikiem losowym. Autor podkreśla, że mechanika jest tak zaprojektowana, aby każda partia była zupełnie inna.
GamesFanatic for AI Gry planszowe, karciane, recenzje, felietony, nowości ze świata.

w ulubionym sklepie na R gra jest już dostępna i to do tego w 48h. Czyli możecie ją mieć zanim redakcja GF dostanie ją na Essen ;)