To ja zacznę nieskromnie: Muzo! Męża wyśpiewaj, co nowy typ gry zobaczył, wszelako przed nim nie stchórzył, a wypróbować raczył, w rozgrywce swojej siła znalazł trudów, mimo że niemałe nie przyćmiły cudów puzderka pełnego tajemnic, małego escape roomu! Gdy dostałem propozycję recenzowania Escape Tales: Dzieci Żmijowego Lasu nie kryłem, że jest to pierwsza moja przygoda nie tylko z planszówkową, ale i realną wersją takiej zabawy. Stwierdziłem jednak, że czas poszerzyć swoje horyzonty! W co ja się władowałem…
Wykonanie
Elementy zostały wykonane solidnie a grafiki stoją na niezłym poziomie-pełne klimatu obrazy z innego świata, albo po prostu wciągające rysunki.
Problemem są rozmiary kart z zagadkami. Każda z nich zmieściłaby się na dłoni dorosłego, przy większości chcemy przyjrzeć się
każdemu szczegółowi, zatem karta idzie w górę. I albo kilku ludzi stuka się czołami, albo czekamy w kolejce aż zagadka trafi do nas. Autentycznie rozbolały mnie oczy, gdy zagadka dotyczyła prawidłowości ułożenia kilku elementów, ja zaś oczy wyślepiałem, by w ogóle owe kolory, które za wzór odpowiadały zobaczyć. Po wielokroć chciałem by na tablet prócz rozwiązań zagadek dało się przenieść samo wyświetlanie kart.
Kolejnym mankamentem było dla mnie rozłożenie kart w talii. Przykładem może być nasza karta postaci- zamiast pod jedynką znajdziemy ją pod numerem 34. No ale ok, raz ją znajdziemy i mamy spokój. Ale kiedy zagadka wymaga kart powiedzmy 23, 60, 134 tracimy najpierw czas na znalezienie karty, a potem czeka nas piekło przy sortowaniu na koniec. Oczywiście przy mnogości rozwiązań i ścieżek jakie ta gra oferuje nie dało się wszystkiego upchnąć po kolei, ale zmieszczenie pojedynczej zagadki w jakichś 20 kartach nie powinno być problemem.
Niesmak budzi we mnie dla większości błahy element- skoro przetłumaczono właściwie wszystkie elementy gry, dlaczego mamy Story Book, a nie powiedzmy Księgę Opowieści?
Mechanika
Gra jest niesamowicie prosta w obsłudze. Czytamy paragraf, wyszukujemy stosowną kartę. Zaczyna się przeważnie od kart lokacji, po których poruszamy się z pomocą przydzielonych żetonów. Praktycznie zawsze jest ich za mało, więc w pewnym momencie musimy wykonać jedną z dwóch akcji odzyskiwania- a każda z nich generalnie ma negatywny wpływ na naszą postać. Byłoby to bardzo ciekawe rozwiązanie, gdyby nie obecne w grze pola, które każą nas za podejście do nich (np. nie dając nam nic w zamian)- a nie mamy przeważnie możliwości domyślenia się, którego pola należy unikać, a które okaże się zawierające zagadkę odblokowujące przejście dalej.
Rozwiązania zagadek, majstrowanie przy ekwipunku, jak również prośby o podpowiedzi rozwiązujemy z pomocą aplikacji- prosta w obsłudze, jedyny zarzut jaki mam, to że wyszukanie rozwiązywanej zagadki stanowi kolejny test spostrzegawczości.
Fabuła
Mam poważny problem z opisem tej kategorii. Z jednej strony główny bohater podejmuje szereg nielogicznych decyzji, jego komentarze do zagadek często są bezużyteczne (a czasem zawierają informacje kluczowe dla zadania) i ogólnie nie budzi wrażenia tytana intelektu. Wstęp pisany jest językiem, który wzbudził śmiechy wszędzie tam gdzie był przedstawiany. Niektóre zagadki (cmentarz!) osadzone są w świecie totalnie nielogicznie. Kiedy zdobywamy jakichś towarzyszy gra nie tłumaczy nam w jaki sposób podążają za nami- a świat traktuje nas jako samotnego śmiałka. Jako że stanowią oni kolejne modyfikatory statystyk, można by przedstawić ich wpływ jako jakieś błogosławieństwo, tudzież zyskiwaną przez ich działania renomę.
Z drugiej strony całą opowieść wspominam jako złożoną, wielowątkową (nawet jeśli cokolwiek iluzorycznie), epicką przygodę. Nasze wybory, ekwipunek, który zabieramy na później ma wpływ zarówno na przebieg przygody, jak i jedno z kilkunastu (chyba) zakończeń- happy endingi, time loopy, utrata celu- może tu dojść do wszystkiego.
Finito. Podsumowanie Wojciecha
Jak wspomniałem na wstępie było to dla mnie pierwsze spotkanie z zabawą tego typu. Z miejsca stało się dla mnie jasne, że nie posiadam zdolności myślenia abstrakcyjnego w stopniu dostatecznym by być przydatnym w czasie gry. Z kilkudziesięciu zagadek rozwiązałem może z pięć.
Grę ogrywałem w dwóch grupach- pierwsza równie zielona jak ja przebiła się przez tytuł w jakieś 6,5 godziny, poddając się tylko przy jednej zagadce, gdzie wg. nas mieliśmy do czynienia z dwoma kolorami (nauczeni wcześniejszymi zagadkami konieczności rozróżniania szczegółów), podczas gdy wg. twórców był tam jeden. Ekipa owa zawierała jednego weterana escape roomów, który jednak w grze nie umiał się odnaleźć i usnął w połowie. Poza śpiącym KBB* recepcja pozytywna.
Po drugiej drużynie spodziewałem się więcej, gdyż zawierała ona doświadczonych graczy, mających za sobą wiele escaperoomów planszowych i zwykłych. Gra zmogła ich, stwierdzili, że kończymy na koniec pierwszego rozdziału (2,5 godziny). Zagadki zostały ocenione jako żmudne- wiedzieliśmy wszędzie co należy robić, niemniej w którymś momencie nam się nie chciało po raz kolejny obracać w głowie ułożenia kolejnych kawałków układanek wszelakich.
Mimo casusu CM** i KK** gra nie nadaje się dla początkujących (a przynajmniej dla piszącego te słowa)- zaprojektowana przez organizatorów mistrzostw świata w escape room, z myślą chyba o zawodnikach tychże. Bawiłem się nieźle patrząc na zmagania innych, niemniej ma to związek, że przywykłem dzięki prowadzonym przez się zajęciom do cieszenia się rozgrywkami innych. No i gdy oni się biedzili, ja spoilowałem sobie fragmenty z alternatywnych ścieżek. Zagadki, które kopiowałem na swoje sesje były dla dzieciaków ciężkim wyzwaniem (dobierałem proste, czytaj te, które byłem w stanie rozwiązać sam).
O ile jako gra tytuł mi nie podszedł (losowe tracenie surowców, zbyt mały rozmiar kart), to samo doświadczenie odebrałem pozytywnie (epicka fabuła z wieloma zakończeniami). Choć owa linia brzegowa kontynentu escape roomów okazała się wybrzeżem dość mało gościnnym, to spodziewam się, że ów nowy ląd może kryć ziemie żyzne i warte podboju.
*Kochany Brat Barbarzyńca
**Chaos Marek i Kumpel Kamil
Plusy
+klimatyczne grafiki
+wielowątkowa opowieść z różnymi zakończeniami
+aplikacja prosta w obsłudze
Minusy
-za mały rozmiar kart, często kryjący elementy rozwiązania w sposób mało elegancki, niewydający się być częścią zadania
-losowa strata zasobów
-braki w logice świata
-żmudne wyszukiwanie kart z talii, piekło podczas składania
Złożoność gry
(4/10):









Oprawa wizualna
(7/10):









Ogólna ocena
(6/10):









Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.
GamesFanatic for AI Gry planszowe, karciane, recenzje, felietony, nowości ze świata.


