BiTS oraz Ubongo Trigo. Niewielkie pudełka, delikatne i drobne elementy w środku. Zdecydowanie są to wersje Travel – czego zresztą wydawca nie ukrywa.
BITS Travel (BITS Mitbringspiel)
BITS pojawiło się w roku 2011, rok później doczekało się wersji Travel. Tyle ze świata. W Polsce wersji dużej chyba nie było, a wersja Travel pojawiła się dopiero teraz, czyli w 2021 roku. Jest to kontynuacja FITS / FITS Travel. Tyle, że tym razem zamiast operować kształtami, operujemy kolorami. W trakcie trzech rund naszym zadaniem będzie uzyskać jak najwięcej 4-elementowych wzorów (kształtów złożonych z 4 kwadratów w jednym kolorze). Dodatkowo, podczas ostatniej rundy, możemy stracić punkty za dwu- i trzyelementowe wzory, które nam się – oczywiście przypadkiem ;) – ułożą.

Gramy trzy rundy. Podczas pierwszej zapunktujemy za wszystkie kształty złożone z 4 kwadratów. Druga runda przyniesie dodatkowe punkty za jakiś jeden, wybrany, czteroelementowy kształt. Trzecia – to punkty ujemne za wybrane 2- i 3-elementowe wzory.
Tak przebiega runda: odkrywamy kartę (jest ich 14 – tyle ile dostępnych kafelków) i na zasadach tetrisa umieszczamy wylosowany kafelek (jest to prostokąt przypominający klocek domina – z tym, że przedstawia kolory, a nie kropki) na planszetce starając się uzyskać pożądany wzrór. Gramy trzy rundy – w każdej następnej kokładamy kolejne zasady (kolejne ksztalty za które możemy zdobić / stracić punkty). Poniżej przedstawiam przykładową rozgrywkę solo. W całej grze zdobyłam … aż trzy punkty. No cóż… to ten z tych najgorszych wyników, chyba nie powinnam się tym chwalić ;)



Reasumując – wariacja fajna, choć niestety losowość mocno doskwiera – tak jak w starszym bracie (nie widać co przyniesie kolejna karta, w zasadzie trudno coś zaplanować). Co do wykonania – ponieważ gra nie ma wariantów, to umieszczanie kartonika w plastikowej wyprasce jest w zasadzie… zbędne, ale zrobienie plastikowej podstawki w kolorze i z podziałem na pola pewnie podrożyłoby to produkt). I mimo ciekawej układanki wydaje mi się, że cena 35 zł (a cena sugerowana jest jeszcze wyższa) to trochę sporo.
Ubongo Trigo Travel
Podobnie jak w BITS – niestety czuć, że to wersja podróżna – głównie jednak z powodu niewielkich rozmiarów elementów. Poza tym – pomysł bardzo fajny. Jak zresztą cała seria Ubongo, czego nie ukrywam, że mi się podoba. Tym razem dostajemy – oprócz tego, że zmienione kształty w porównaniu do starszych braci (do tej pory mieliśmy do czynienia z prostokątami oraz sześciokątami) – to przede wszystkim dwa, a nie jedno pole do wypełnienia. Czy robi to różnicę? W przypadku wersji łatwiejszej (karty zadań są dwustronne) dość prosto jest dopasować kształty:
W przypadku wersji trudniejszej – dostajemy 6 z 7 elementów do ułożenia. Jest zdecydowanie trudniej, ale też nie dramatycznie:
To co mi się podoba w Ubongo Trigo to punktowanie. Ten kto pierwszy skończy oczywiście krzyczy „Ubongo” i zaczyna odliczać do 20 (lub 30 – lub tyle ile ustalicie). Choć samym odliczaniem może trochę jest niefajnie, bo odliczanie odliczaniu nierówne i już widzę oczami wyobraźni te dzieciaki, które odliczają jak nakręcone – byle dać mniej, czasu przeciwnikom. A to się opłaca – bo ten kto zdąży zachowuje kartę dla siebie, a ten kto nie zmieści się w czasie musi oddać swoja kartę temu, kto krzyknął „Ubongo”. Ale sam pomysł na przekazywanie swoich punktów (bo każda zdobyta karta to punkt) zwycięzcy mi się podoba.
Generalnie wydaje mi się, że wersja Trigo nie należy do najtrudniejszych, wykonanie jak na wersję Travel jest zadowalające – dla osób, które lubią tego typu łamigłówki i jeżdżą z górą planszówek na wakacje na pewno jest to propozycja godna rozważenia. Czy mieliście do czynienia z Ubongo Extreme? No to pod względem wykonania Ubongo Trigo jest bardzo podobne – tyle, że łatwiejsze.