I oto doczekaliśmy się od Fox Games kolejnej pozycji z cyklu Escape Room o wdzięcznym i intrygującym tytule: Tajemnica Eldorado.
Czy pisałam już, że te kieszonkowe gry cieszą się w moim domu (i wśród moich studentów) powodzeniem? Jak można nie kochać gry, do której siadamy bez wcześniejszego przygotowania w postaci lektury instrukcji, nie musimy mieć aplikacji w telefonie, dostępu do internetu, a jedyne co nam potrzeba to szare komórki? Tak, to żart. Nie za to kochamy tę grę, ale jest to niewątpliwa zaleta na „dzień dobry”. A także to, że gra po jej rozegraniu będzie w takim stanie w jakim ją zastaliście (zero zniszczeń). Za to polecam zaopatrzyć się w miłe towarzystwo – choć oczywiście nie jest to warunek konieczny. Ten Escape Room równie dobrze może być przedstawieniem jednego aktora.
Tajemnica Eldorado nie różni się pod tym względem od swoich starszych sióstr. A mimo to jest inna:
(uwaga, poniżej delikatny spojlerek, ale bez podpowiedzi)
- Jest kilka różnych dróg prowadzących do celu. Do pewnego stopnia przypomina w tym Rytuał Przebudzenia. To, jak potoczą się wasze losy zależy od początkowych kroków – ale bez obawy, każdy wasz wybór będzie dobry (albo inaczej: każdy wasz wybór będzie zły ;)) – będą takie momenty, w których powiedzie sobie: dobrze, że to zrobiliśmy a za chwilę stanie się coś, co spowoduje żal, że nie wybraliście innej opcji. Ale wszystkiego mieć nie można, więc wybierajcie śmiało. Wszystkie drogi prowadzą do … Eldorado ;)
- Hmm, jest też więcej niż jedno zakończenie (choć, o ile mnie pamięć nie myli, ten schemat był już wcześniej wykorzystany).
- Jemy i odpoczywamy w trakcie tej przygody, co czyni ją nieco bardziej realną, ale daleko jej do solowej rozgrywki RPG „Zew Cthulhu: Samotnie przeciwko ciemności” (którą właśnie teraz mam na tapecie – dlatego tak właśnie mi się skojarzyło, choć to zupełnie różne światy, nawet nie ma co porównywać obu gier).
- Jest nieco inny jest sposób „karania”, w kartę ekspedycji wstawiamy nie tylko „X” gdy coś nam się nie udaje, ale … (to już doczytacie sami).
- Będziecie też mogli odzyskać część utraconego czasu i naprawić błędy.
- Pojawią się przedmioty i wydarzenia, które w jakiś sposób będą modyfikowały ścieżkę waszej przygody – dopóki będą (lub ich nie będzie) w grze. A nie będą obecne przez cały czas.
Tajemnica Eldorado podobała mi się chyba najbardziej ze wszystkich lisich Escape Roomów – nie tylko dzięki lekko zmodyfikowanej mechanice, bo i we wcześniejszych grach były unikalne rozwiązania, ale chyba przede wszystkim dzięki klimatowi. Troszeczkę poczułam się jak Indiana Jones ;)
Co do zarzutów – pierwsze zagadki są tak proste, że dobrą radę wam dam: nie szukajcie drugiego dna. Jeśli uważacie, że rozwiązanie podane jest na tacy, to bierzcie tę tacę i w nogi. Bo czas leci. Ale bez paniki – niektóre zagadki są na całkiem przyzwoitym poziomie. Przyznam się nawet do tego, że dwa razy musiałam skorzystać z gotowego rozwiązania (czyt: poddać się ;)), bo chciałam skończyć grę przed nocą …
Werdykt końcowy poniżej. W końcu to gra, w którą się gra raz, wiec ocenę chyba mogę wystawić po jednej rozgrywce ;)
Grę Escape Room: Tajemnica Eldorado kupisz w sklepie
Złożoność gry
(4/10):









Oprawa wizualna
(8/10):









Ogólna ocena
(9/10):









Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
GamesFanatic for AI Gry planszowe, karciane, recenzje, felietony, nowości ze świata.
