Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry dla graczy | Pod piracką banderą, czyli jednym okiem rzucam na Grog Island, a drugim na Black Fleet

Pod piracką banderą, czyli jednym okiem rzucam na Grog Island, a drugim na Black Fleet
Ten tekst przeczytasz w 3 minut

pirate-flagPoczątkowo poniższy tekst znalazł się w Cotygodniku, ale szanowna Redakcja pogoniła mnie za obszerność wpisów. Tak więc w osobnym wpisie dzielę się z Wami wrażeniami z dwóch pirackich gier, w które miałem przyjemność zagrać. Czy przyjemność była wątpliwa? Czy któryś z tych tytułów może stać się Moją Ulubioną Grą Piracką? Czy po zagraniu w którąś aż chce się krzyknąć „Grrrram w Grę!”? Sami sprawdźcie.


grog islandFilary Ziemi, Dracula, Cuba (i pochodne). Michael Rieneck. Na ostatnim Essen pochwalił się nowym tytułem Grog Island. Nie zwróciłem wtedy w ogóle uwagi na grę, ale kilka tygodni w klubie „Agresor” miałem okazję przyglądać się, jak kilku rasowych eurograczy zagrywało się właśnie w Grog Island. Dziwnym trafem wkrótce miałem już swój egzemplarz. Kilka dni temu udało się rozegrać pierwszą partię. Mechanicznie gra jest bardzo ciekawa. Sprytna licytacja, która rewelacyjnie balansuje przebieg rozgrywki, tym bardziej nagradzając odpadających z licytacji, im wyżej licytuje zwycięzca. Do tego podwójny worker placement i ukryte cele. Bardzo fajny zestaw mechanik, dodam tylko, że licytacja opiera się na dice placement. Generalnie same smakołyki. Jednak okazuje się, że jeśli kochamy tatara, wuzetki i rosół z kaczki, to zmielenie ich w blenderze i podanie na stół może skończyć się tragicznie. Każdy z elementów działa, ale można odnieść wrażenie, że wszystkie znajdują się jakby obok siebie. O klimacie nie wspomnę, bo ja nie jestem specjalistą od klimatu w grach, ale cała trójka współgraczy narzekała, że jest przyklejony do gry i zupełnie sztuczny – choć niby jesteśmy jakimiś tam piratami, to pirackości w tym niewiele. Podsumowując – bardzo ciekawe mechanizmy, które w teorii do siebie pasują, a w praktyce gra nie ma w sobie „tego czegoś”. Mnie się generalnie w miarę podobało, ale skoro szanse na powrót na stół gra ma znikome, to pierwsza partia raczej okaże się ostatnią. Warto spróbować, ale chyba jednak u kolegi.

black fleetTego samego wieczora zagraliśmy w tej samej ekipie w jeszcze jeden piracki tytuł – przepięknie wydane Black Fleet autorstwa Sebastiana Bleasedale’a (Keyflower i Prosperity). Na planszy poruszamy imponującymi plastikowymi statkami, wykorzystując do tego zabawnie ilustrowane karty. Przewozimy towary, by je z zyskiem sprzedać lub łupimy statki współgraczy, by je z zyskiem zakopać. Wszystko po to, by za zdobyte dublony (złote i srebrne metalowe monety – dla klimaciarzy pewnie niezła gratka) wykupić różne umiejętności, a w końcu opłacić okup za córkę gubernatora. Jeśli graliście w Metropolię od Fox Games, to powinniście kojarzyć mechanizm zdobywania kasy, by kupować coraz droższe budynki i gdy kupimy ostatni, wygrywamy grę. Wrażenia? Bardzo duża doza negatywnej interakcji, w miarę szybka (z tłumaczeniem zasad  mniej niż półtorej godziny) rozgrywka, reguły mocno nieskomplikowane. Myślę, że to świetny tytuł po Osadnikach z Catanu czy Carcassonne – taki „na drugą nóżkę” dla początkujących graczy, zwłaszcza, że oprawa graficzna może zachwycić. Dla mnie jednak gra zdecydowanie nieodpowiednia – totalnie taktyczna, dość ameritrashowa (każdy ma inne zdolności, które zmieniają dla niego zasady gry). Cyklady spotykają Metropolię w bardzo uproszczonym wydaniu. No nie, nie tego oczekuję od gry, która ma być dla mnie jednak intelektualną rozgrywką. Na obronę tytułu powiem, że pozostałej trójce podobało się zdecydowanie bardziej niż Grog Island i jednogłośnie okrzyknęli Black Fleet jako „pełną zabawy grę, przypominającą Kupców i Korsarzy z obciętymi głupimi i niepotrzebnymi zasadami i sposobami na zdobywanie pezetów”. Ja pass, ale wielu może przypaść do gustu.

Podsumowując, żadna z tych gier nie będzie Moją Ulubioną Grą Piracką – nią póki co jest zdecydowanie zrecenzowana kiedyś przez Anię na Board Game Girl Libertalia. Każda z nich ma swój urok i każdej warto spróbować, ale pewnie jeśli jedna się Wam spodoba, to druga już nie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*