Wiele już było o różnych grach z ostatniej edycji Essen i nadal nic nie ma o tej kolorowej, szybkiej, przyjemniej a przecież nie tak banalnej… Big Points! No dobrze, zalegałam z tekstem 3 miesiące, ale już się poprawiam. Posłuchajcie…
Zaczynamy
Do rozgrywki wystarczy namówić 2 do 5 graczy (najlepiej nie mających problemów z rozróżnianiem kolorów). Możecie ich skusić krótkim czasem gry (argument dla zabieganych biznesmenów), możecie pokazać tzw. komponenty, czyli fantastycznie kolorowe drewniane krążki (działa zwłaszcza na dziewczęta), pionki (to na mieszkańców Gliwic i miłośników konwentów) i podium (ewentualnie na sportowców). Gdy już wszyscy (jeden doradca finansowy, jedna blondynka, jeden Gliwiczanin, jeden geek i jeden wioślarz wyczynowy) siądą przy stole, czeka ich pierwsze zadanie – z krążków należy ułożyć losowo jeden rządek, po którego jednej stronie lądują pionki a po drugiej podium (nie proszę Pani, to dopiero początek gry).
Proste jest piękne
Zdziwicie się może, lecz kolory nie są przypisane do konkretnego gracza…
Naprawdę? a ja chciałam grać fioletowym!
…w swojej turze należy zaś przesunąć w drodze do podium dowolny pionek ustawiając go na najbliższym krążku tego samego koloru…
No dobrze, ale po co?
A dlatego, że pozwoli nam to zgarnąć do swojej kolekcji krążek leżący przed lub za tym, na którym się ustawiliśmy.
Dobrze, ale po co?
A dlatego, że jest jedno istotne ALE. Mianowicie, gdy któryś pionek przeskoczy już wszystkie swoje pola i dotrze do podium, zajmuje na nim pierwsze wolne miejsce.
Hmmmm, no dobrze, ale…
A licząc od góry mają one wartość punktową 4,3,2,1,0! I gdy wszystkie pionki dohopsają już do celu, za to co uzbieraliście nie dostaniecie ni mniej ni więcej a tyle, ile wskazuje podium!
…
Na przykładzie, bo widzę, że jedna Pani nie załapała – skaczemy do przodu czerwonym, bo aktualny układ pozwala na zebranie kilku zielonych krążków, jednak zielony pionek dociera na podium jako przedostatni – za każdy zebrany zielony dostaje nam się tylko po 1 punkcie.
!!!
Biały (i czarny) to też kolor
Dobra, dobra, tylko że w naszym kolorowym wężu oprócz krążków czerwonych, niebieskich, żółtych i fioletowych mamy też takie białe i czarne! (na pewno zakrzyknie ktoś spostrzegawczy, bądź mówiąc otwarcie upierdliwy – pewnie ten od konwentów).
Uprzedźcie jego pytanie wyjaśniając, iż są to krążki otwierające nowe możliwości (uważajcie na doradcę i informacje o nowych możliwościach kredytu gotówkowego w banku XXZ). Za każdy biały otrzymamy na koniec tyle punktów, ile różnych kolorów zgromadziliśmy, natomiast każdy czarny pozwala wykonać jednorazowo jeden dodatkowy ruch.
Kończymy
Minie 15-20 minut i zobaczycie, że gracze będą naprawdę zachwyceni (jeśli nie zapomnicie dokładnie wytłumaczyć wioślarzowi, że niekoniecznie kto pierwszy na podium wygrywa). Big Points to gra o niezwykle prostych zasadach a dzięki losowemu rozmieszczeniu na początku, każda rozgrywka jest niepowtarzalna. Tu naprawdę trzeba pogłówkować, obserwować poczynania innych graczy, czasem kogoś podpuścić, czasem zaszkodzić w paskudny sposób. Duży plus za estetyczne wydanie. Jednym zdaniem – przyjemny, bardziej wymagający chwiller do rozegrania niekoniecznie w przedstawionym składzie.
(Dla zainteresowanych – wygrała blondynka – gromadząc 3 białe – pod kolor kozaczków i po jednym z każdego koloru – jak to kobieta nie mogła się zdecydować, na którym się skupić, geek obserwował, ale wyłącznie jej dekolt, wioślarz zapomniał o zbieraniu krążków za to zdobył 3 pierwsze miejsca na podium, a Gliwiczanin zaciagnął niezwykle atrakcyjny kredyt…)
GamesFanatic for AI Gry planszowe, karciane, recenzje, felietony, nowości ze świata.
Fajna recka, Sqirrel, świetnie oddaje ducha gry. Jedno małe sprostowanie, Big Points nie jest grą z ostatniej edycji Essen, była prezentowana już w I kwartale 2008 roku na targach zabawek w Nürnberg. Więc etykietka Essen 2008 nie bardzo tu przystaje, poza tym może, że ktoś tam ją kupił sobie w Essen (jak ja na przykład i Pjaj, chyba po naszych kilku nocnych partyjkach w toto.
Jakbyś na przyszłość potrzebowała sprawdzić, czy jakaś gra się pojawiła w Essen, czy tylko była tam też sprzedawana to zajrzyj na ten spis: http://www.spielbox-online.de/spielarchiv/sbmessen/sp082tab.php4 (jest on w miarę pełny, choć niestety niekompletny, np. nie ma tam gry Viamala – ale to z winy wydawnictwa, które podobno nie wiedziało, że się gry zgłasza do przeglądów ;-)))
Wiewiórko rewelacyjna recenzja. Z tzw. barokowym konceptem. Miód i orzeszki. Poziom wzrasta, teraz trzeba do niego równać jakoś. No brawo jednym słowem.
I jeszcze taką pozytywną energię zbudowałaś że pomimo pierwszy chyba raz napisał na GF komentarz bez krytyki.
To się nazywa moc;)
Zgadzam się z przedmówcami – świetna recenzja!
Z przyjemnością przeczytam relację z Gry o Tron z tym samym składem graczy :)
PS. Już dobrze, zabieram się za stronę ;)
@edrache – sprawdziłam i nie jesteś zalogowany :P
@pomimo – dzięki za sprosotowanie, właśnie przez to, że Pjaj wrócił z Big Points z Essen nie pomyślałam nawet, że to mogło wyjść wcześniej. Moja culpa.
@Filippos – dziękuję (orzeszki? gdzie są orzeszki?)
extra
i dla Geko: ekstra :)
Doskonaly tekst. Ty sie marnujesz na tej medycynie ;)
I cale szczescie ze przynajmniej z jednym z graczy moglem sie nie identyfikowac ;)
Brawo! Swietny tekst. Trzeba sie coraz bardziej wysilac tworzac tekst, zeby nie wypasc blado przy takich opisach.
Kasia – czekamy na wiecej!
Gdzie orzeszki? No właśnie znikły, chyba jakiś wiewiór je pożarł;)
Tekst rzeczywiście bardzo dobry. Dowcipnie, lekko napisany, jednocześnie świetnie oddaje zasady i ducha gry. No i od razu wiem, że to gra nie dla mnie :-)
nie identyfikujesz sie nawet z blondynka? ;)
Świetny tekst :) A przez Ciebie mam ochotę na trochę niezaplanowanych zakupów ;P
Ojj ja tez bede polowal na ta gre. Fajny, niezwykly przerywnik :) Super recka.