Uwe Rosenberg ma ostatnio swoje pięć minut. Po latach gnuśnego odcinania kuponów od genialnych Fasolek, wreszcie zaprezentował nowe pomysły. Agricola i wszystko co wyniknęło z jej przygotowywania spotyka się jak na razie z bardzo ciepłym przyjęciem. Le Havre, które (jak przyzna chyba każdy kto zagrał) również prawdopodobnie wyewoluowało z prac nad Agricolą jest uznawane za dobrą, przemyślaną i dopracowaną grę. Co będzie dalej? No cóż, co nieco już wiadomo. Co ciekawe, jest to gra, której pomysł powstał przed Agricolą i przyjrzenie się mechanice pokazuje brakujące ogniwo w ewolucji od… Fasolek do Agricoli.
Vor den Toren von Loyang (czyli Przed bramami Luoyang, jednego z wielkich miast antycznych Chin) to gra, w której elementy mechaniki Fasolek zaskakująco przeplatają się z elementami znanymi z Agricoli. Gracze będą się wcielać w rolników dysponujących własnymi polami i wysiewającymi na nich różne rośliny. Odpowiednio sprzedany zbiór plonów z tych pól przyniesie dochód, o który chodzi w grze. Na początku każdy gracz ma 10 monet i kartę z polem, na którym jest dziewięć miejsc na rośliny. W pierwszej kolejności zasieje na tym polu jeden z sześciu rodzajów roślin – wysiew jednej rośliny na polu powoduje natychmiastowe dołożenie z banku takich samych roślin na pozostałe miejsca na polu. Ceny sprzedaży i zakupu roślin są różne w zależności od gatunku (chociaż na etapie z którego pochodzi jedyna dostępna w sieci relacja, te gatunki jeszcze nie mają nazw). To pierwsze obsiane pole będzie jednocześnie licznikiem rund. Gra trwa dokładnie dziewięć rund i co rundę gracz zdejmuje jedną kostkę (roślinę) z każdego posiadanego pola.
Rośliny kupuje się i sprzedaje w sklepie, który każdy gracz ma przed sobą. Aby coś wysiać, musi to tam właśnie kupić. Aby coś sprzedać, musi to w tym sklepie umieścić, w dodatku musi na to „coś” być tam wolne miejsce – sklep ma okraniczoną liczbę miejsc na każdy z gatunków i na początku jest prawie pełny. Jednak jeszcze przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki gracze po kolei biorą jedną kostkę ze sklepu i wysiewają – otrzymując z banku osiem takich samych kostek. Są tu ograniczenia na wybrane kostki, można brać tylko te najtańsze i najwyżej dwóch graczy może wybrać ten sam kolor. Sklep ma też pewną ciekawostkę, zaskakującą dla mnie, choć uzasadnioną z punktu widzenia mechaniki. Kupując kostki do wysiania płacimy drogo, od 3 do 6 monet. Sprzedając dostajemy grosze, od 1 do 2 monet. Zarabiamy dzięki rozmnażaniu tego co zasiejemy i dzięki alternatywnym metodom sprzedawania.
Gdy każdy z graczy ma obsiane swoje pierwsze pole, gra się rozpoczyna. Runda gracza zaczyna się od zebrania po jednej kostce z każdego posiadanego pola i umieszczenie ich w magazynie. Następnie każdy gracz otrzymuje nowe pole. Pola mogą mieć rozmiar od 3 do 6 stanowisk na rośliny. Na początku gry każdy gracz dobiera pole z własnej puli, pula każdego gracza ma taki sam skład, ale kolejność przychodzenia pól jest losowa. Potem już gracze losują pola ze wspólnej talii.
Każdy wykłada zdobyte pole przed sobą i następuje rozdział kart specjalnych. Każdy gracz dostaje cztery takie karty. Może to być kontrakt, zamówienie, osoba, bazar lub kolejne pole. Po rozdaniu kart następuje bardzo ciekawa rozgrywka z ich udziałem. Mianowicie gracze rozgrywają otrzymane karty, mając w każdej rundzie do wyboru albo rzucić kartę na środek, do wspólnej puli, albo wziąć kartę ze wspólnej puli (czyli spośród tych wyrzuconych przez graczy) i wyłożyć u siebie, dodatkowo wykładając jedną kartę z ręki. Gdy zrobi to drugie, odrzuca wszystkie pozostałe karty z ręki do wspólnej puli i czeka aż inni dokończą rozgrywanie i wykładanie. Wydaje się, że to bardzo ciekawy mechanizm balansujący losowość w rozdawaniu kart – jeśli masz słabe karty, możesz je odrzucać na stół czekając aż inni dorzucą do puli coś dobrego, na co się połakomisz. Jeśli masz bardzo mocne karty, to pewnie i tak dwóch z nich nie uda się wyłożyć, ale będzie trzeba je i tak prędzej czy później rzucić na stół do dyspozycji innych. Dodatkowo karta dobra dla ciebie nie musi być dobra dla innych. Coś w rodzaju licytacji, ale nie do końca. Bardzo ciekawe.
Zdobyte karty wykładane są wokół planszy gracza (tej ze sklepem i torem punktacji), a pozostałe, niezdobyte przez nikogo karty są wtasowywane z powrotem do talii. Pora wyjaśnić, jak te karty działają.
Bazar – na tej karcie są trzy pary pól. Prawe w kolorze jednej z roślin, lewe bez koloru. Na prawym kładziemy z banku odpowiednią roślinę. Na lewym możemy położyć cokolwiek, aby otrzymać kostkę z prawego pola – taki barter. Można w ten sposób wymieniać tanie rośliny na drogie znacznie korzystniej niż kupując i sprzedając w sklepie (ze względu na anomalię cenową o której wspomniałem).
Osoba – to taki pomocnik z Agricoli. Mozna go użyć tylko raz i odrzucić, ale jest ich wielu i mogą zmienić każdy aspekt gry. Pozwalają handlować na bazarach innych graczy, pozwalają więcej scinać z pól itp.
Zamówienie – pozwala sprzedać trzy kostki po dobrej cenie. W zależności od zbalansowania między posiadanymi zamówieniami i kontraktami, może tej transakcji towarzyszyć niewielka premia lub kara.
Kontrakt – to zobowiązanie długoterminowe, na cztery rundy. Kontrakt ma dwa kolory roślin, których dotyczy i cztery pary pól, na których należy wykładać kostki. Każda para ma swoją cenę, która rośnie z czasem. Co rundę musimy wypełnić jedną parę, a gdy wypełnimy cały kontrakt zarobimy sporo pieniędzy. Jednak jeśli nie damy rady, to najpierw dostaniemy napomnienie, a później musimy płacić kary umowne.
Pole – takie samo jak pozostałe, jednak w tym przypadku trzeba za takie dodatkowe pole zapłacić.
Pozostałe akcje, jakie można wykonać w swojej rundzie, to wysiew na puste (nowe) pole, transakcje we własnym sklepie (sprzedaż lub kupno) i zakup punktów zwycięstwa. Pierwszy punkt, który kupisz kosztuje 1 monetę. Każdy następny – tyle ile po jego zdobyciu będziesz miał w sumie punktów. Czyli punkt dający w sumie wynik 3 kosztuje 3 monety. Mając 4 punkty możemy kupić piąty za 1 monetę (bo to pierwszy w rundzie), szósty za 6 monet, a siódmy za 7 monet. Znowu fajny mechanizm powstrzymujący lidera i powodujący, że im wcześniej kupujemy dodatkowe punkty, tym taniej to wychodzi – z drugiej strony wcześnie trzeba też inwestować pieniądze w rozwój, więc jest nad czym myśleć.
Podobno akcje zajmują sporo czasu i mogą tu wystąpić spore opóźnienia. Aby to rozwiązać, mamy kolejny nietypowy mechanizm – gracz rozpoczynający wybiera sobie partnera (przy 4 graczach), z którym rozgrywa akcje. Najpierw robi je on, a partner sprawdza poprawność, a potem partner. Jeżeli dochodzi do interakcji (przez karty osób), może ona zachodzić tylko w ramach danej pary. W tym samym czasie druga para robi równocześnie to samo – to daje o połowę krótszy czas rozgrywania akcji. Przy dwóch i trzech graczach po prostu każdy rozgrywa akcje po kolei.
Rozgrywka zajmuje…. około 3 godzin. Nie wydawało się tak dużo z opisu, prawda? Ostania informacja dotyczy planowanego wydania gry – podobno będzie wydana równocześnie po angielsku i niemiecku, a więc nie powtórzy błędu Agricoli. Kto wie, może tym razem polska edycja również załapie się na pierwszy rzut? Ja byłbym z pewnością chętny na tę grę.
GamesFanatic for AI Gry planszowe, karciane, recenzje, felietony, nowości ze świata.
Nie muszę wiedzieć nic więcej. Kupuję.
„Le Havre, które (jak przyzna chyba każdy kto zagrał) również prawdopodobnie wyewoluowało z prac nad Agricolą jest uznawane za dobrą, przemyślaną i dopracowaną grę.”
Ha, tu bym się kłócił. Gra jest troche przydługa jak na to co oferuje i wydaję się być niedopracowana (strategia głodzenia, którą co prawda nie można stosować całkowiciw na siłe, ale jest to jedyny sensowny sposób na początek gry).
@sztefan – ja się kłócił nie będę. Napisałem „jest uznawane” nie bez powodu. Sam nie podejmuję się polemizować zupełnie, ale takie głosy raczej słychać czy to na BGG, czy to z ust polskich graczy. Akurat strategii głodzenia tutaj nie uznałbym za duży problem (inaczej niż w przypadku Stone Age, gdzie sami autorzy nie wpadli na tę strategię i musieli szybko poprawiać zasady już po wydaniu gry). W Le Havre strategia głodzenia chyba nie daje przewagi jeżeli jest stosowana konsekwentnie, a że na początku warto po nią sięgnąć – cóż, taki urok mechaniki. Ale ten post wcale o Le Havre nie jest :).
Bardzo ciekawa zapowiedź. Na pewno wskakuje w mój krąg zainteresowań.
Ja poczekam, aż p. Rosenberg przestanie odcinać kupony od sukcesu Agricoli i wyda grę o tematyce brutalnego seksu, porwań, morderstw i tajemniczych sekt.
już miałem wpisywać na wishlistę, a tu nagle czas trwania 3 godziny ;-(
nikt w to ze mną nie zagra ;-)
Na bgg pojawiło się zdjęcie gry w trakcie rozgrywki.
@draco – a mógłbyś dać linka? Bo jak nie wiem jak ta gra się nazywa – to jak mam szukać tego na bgg?
zgóry dzięki
http://www.boardgamegeek.com/image/428198