Dungeon Twister
Ten tekst przeczytasz w 2 minut

W roku 2004 pojawił się na rynku Dungeon Twister. W krótkim czasie zdobył taką popularność, że stał się sztandarowym produktem francuskiego wydawnictwa Asmodee. Firma nie pozostała głucha na prośby graczy i szybko zaczęła wypuszczać kolejne dodatki do wersji podstawowej. Dzisiaj Dungeon Twister ma już 6 suplementów, a zapowiadane są wciąż kolejne.

Miałem pewien czas temu możliwość spróbowania wersji podstawowej. Tak więc kilka słów o wrażeniach. Wizualnie gra prezentuje się bardzo dobrze, znacznie powyżej średniej. Dostajemy w swoje ręce grube, starannie wykonane zasłonki gracza, plansze z grubej, laminowanej tektury i wiele innych elementów. Wszystko utrzymane jest w klasycznym klimacie fantasy.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy do czynienia ze zwykłym dungeoncrawlem, ale zapoznanie się z instrukcją i rozegranie jednej partii wyprowadza z błędu. Bliżej tytułowi do gry logicznej niż do prostego łażenia po podziemiach i walce z potworami. Dungeon Twister przeznaczony jest dla dwóch graczy. Dwa tęgie umysły będą musiały stanąć przeciwko sobie i wydostać własną drużynę z podziemi. Bo właśnie taki jest cel. Uciec tyloma postaciami z mrocznych lochów (ewentualnie wynosząc skarby) aby zdobyć 5 punktów zwycięstwa.

Plansza jest tak skonstruowana, że gracze siedzą naprzeciwko siebie. Drużyna danego uczestnika zaczyna w punkcie startowym i żeby się wydostać z pieczary musi przejść całą planszę, po czym przekroczyć punkt startowy przeciwnego gracza. Elementy planszy są początkowo zakryte i nie wiemy dokładnie jak wyglądają. Dopiero wykonanie odpowiedniej akcji pozwala odwrócić dany fragment planszy i zobaczyć co tam właściwie się znajduje.

Rozgrywka przebiega tak, że gracze wykorzystują swoje karty z daną liczbą punktów akcji. Punkty mogą wykorzystać na różne czynności, odkrywanie fragmentu planszy, ruch, walkę, otwieranie/zamykanie/rozwalanie drzwi i kilka innych. Najciekawszą możliwością jest obracanie kawałków planszy. Mianowicie w każdym pomieszczeniu znajduje się maszyneria, która pozwala obrócić o 90 stopni albo naszą planszę albo planszę, której kolor pasuje do naszej. Co to daje? Bardzo dużo możliwości. Możemy spowodować, że wejście do danego pokoju jest wreszcie możliwe, bo nie zasłania go ściana. Albo tak przesuwamy pomieszczeniami, że nasi ludzie nie robiąc ani jednego kroku w przód, zbliżą się do następnego fragmentu planszy, tym samym mając mniejszą drogę do ostatecznego wyjścia. I odwrotnie, możemy wykorzystać funkcję maszynerii, aby przeszkadzać przeciwnikowi. Już wydaje mu się, że opuszcza komnatę, a my tu mach i pojawia się znowu w punkcie startowym. Rozgrywkę uatrakcyjniają liczne przedmioty jakie możemy znaleźć w podziemiach i unikalne zdolności jakie ma każda z naszych postaci.

Generalnie gra wygląda sympatycznie i nie można odmówić jej swoistej oryginalności w tyle już razy przerabianym klimacie fantasy. Ale czy mogę ją polecić z czystym sumieniem? Ciężko powiedzieć. Gra u mnie leżała z ponad tydzień i tylko raz w nią zagrałem. Parę razy myślałem sobie: „no jeszcze raz sobie zagram, przecież to fajna gra”. No i się nie zmusiłem. Zawsze coś innego wygrywało. Może gdyby gra była przeznaczona od razu dla 4 graczy (a to wymaga zakupionego dodatku) to cieszyłaby się u mnie większą popularnością. Reasumując, interesująca pozycja, ale nie dla wszystkich.

Zdjęcia


Hobbit: 82.99 zł
Rebel: 119.95 zł
Milan-Spiele: EUR 23,20
PlayMe: EUR 24,95
Thought Hammer: $19.49
Funagain Games: $23.95

 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*