Pojawiła się errata do pierwszego kompendium gry Descent: Journeys in the Dark. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt , że errata zawiera 10 stron! Warto potraktować ten fakt jako ostrzeżenie i zastanowić się czy naprawdę potrzebujemy kupować podręcznik z taką ilością błędów w cenie 100 zł .
No najwyraźniej autorzy nie przewidzieli wielu sytuacji w grze, już nie mówiąc o niejasnych regułach etc.
Jednakże kompletnie nie dziwi mnie to w przypadku produktów FFG. Można się jedynie cieszyć, że się przykładają i robią te erraty 🙂
Czytając ten podręcznik niestety wyraźnie widać, że pisanie scenariuszy zlecono ludziom mającym znane w erpegowo-planszowym światku nazwiska (Kovalic, Monte Cook, Konieczka i inni), ale nie koniecznie znającymi/lubiącymi Descenta i czującymi panujące w nim zależności.
Objętości erraty nie ma co demonizować, 10 stron się zrobiło dlatego że dokument zawiera przede wszystkim mapy, a tekstu niewiele.
Dla mnie taka sytuacja jest irytująca. Zwłaszcza ,że jest to książeczka za 100 zł 🙂 A produkt można testować miesiąc dłużej i wydać bez błędów. Niestety FFG wie, że i tak kupimy ich gry więc pozwala sobie na takie coś. Ale do czasu 😉 Konkurencja nie śpi.
Niestety, ale odnoszę wrażenie że Descent się kończy. Gra z dodatkami ma już w tej chwili kolosalne rozmiary i ciężko rozszerzyć ją o coś interesującego. Pierwsze dodatki były świetne, z czasem robiło się coraz gorzej. Tomb of Ice i Quest Compendium to już produkcje mocno niedoskonałe – brak pomysłów połączony z dużą ilością błędów.